3 kwietnia 2015

Prolog

Gdy parkuję samochód naprzeciwko białego budynku, spiker w radiu zapowiada piosenkę i po chwili Amy Winehouse zaczyna śpiewać o odwyku. Mam ochotę parsknąć ze śmiechu. Co za ironia! Naciskam włącznik i radio milknie. Biorę głęboki wdech. Denerwuję się. Po kilku długich sekundach, naciskam klamkę i z miło klimatyzowanego pojazdu wychodzę wprost na rozgrzaną patelnię. Sięgam po okulary i wkładam je na nos. Zaraz jednak je zdejmuję. A co jeśli mnie nie rozpozna? Nie bądź głupia, karcę się sama w duchu. Zerkam na zegar na tablicy rozdzielczej. Dochodzi druga. Za pięć minut powinien się pojawić. Przygryzam wargę. Wpatruję się w drzwi jakby mój wzrok mógł je siłą woli otworzyć. Uśmiecham się na tą myśl. Tutaj nie, ale w innym miejscu... Duża wskazówka minęła dwunastą. Przyszłam za wcześnie? A może za późno? O nie! A co jeżeli źle zrozumiałam? Jeżeli już go wypuścili? I pomyślał, że nie dotrzymałam obietnicy? Że to co się wydarzyło nie ma już dla mnie znaczenia? Że nie chce go znać? Mój spanikowany, wewnętrzny monolog przerywa ruch przy budynku. Drzwi otwierają się (jak dla mnie o wiele za wolno). Z początku widzę tylko niewyraźną sylwetkę na tle drzwi; muszę zmrużyć oczy, bo słońce świeci mi prosto w twarz. Dopiero wtedy udaje mi się coś zobaczyć. Ale to, co widzę, nijak się ma do tego, co znałam i czego oczekiwałam. Mężczyzna rozgląda się, szukając kogoś wzrokiem. To musi być pomyłka. Ale kiedy jego wzrok natrafia na mnie i po sekundzie zaczyna iść w moją stronę, wiem, że nie ma żadnej pomyłki. Wygląda inaczej. Jest wychudzony, ma zapadnięte policzki delikatnie pokryte zarostem, włosy obcięte na krótko. Tylko jedno się nie zmienia. Oczy. Je poznałabym wszędzie. Oczy, które widywałam w swoich snach. Oczy Marzyciela.
Ale może zacznijmy od początku.
***
Hej wam! To znowu ja, znowu z nowym pomysłem, który pewnie jak zwykle padnie śmiercią męczeńską. Nie, stop! Tym razem się uda. Nie nawalę znowu. Haha, ile razy już tak mówiłam? Ktoś liczył? Bo ja straciłam rachubę. Dobra, powaga. Historia ma cel, jeszcze w zarysie, ale ma. To jakiś postęp, jeżeli patrzeć na poprzednie próby. Mam nadzieję, że zechcecie to czytać i będziecie mnie wspierać w mojej podróży w świat Marzycieli. Mam nadzieję, że to będzie... magiczne. Tak dla mnie, jak i dla was. W razie czego pomożecie mi, prawda? I jak zawsze, konstruktywna krytyka mile widziana :) A tak na zakończenie, chciałabym życzyć wszystkim (mam nadzieję) obecnym, wspaniałych Świąt Wielkanocnych. I żebyście zostali porządnie zlani ;D Tak wiem, jestem wstrętna. Na razie to tyle, do następnego!
 

9 komentarzy:

  1. Heej. Jak obiecałam, tak jestem.
    Spóźniona bo spóźniona, ale przecież to ja :D
    Od czego by tu zacząć. Hmm...
    Kolejny pomysł, świeża głowa. Mam nadzieję, że tym razem wytrwasz do końca :P
    Już ja o to zadbam. Haha.
    Jest to prolog, więc za dużo jeszcze nie mogę powiedzieć.
    Jak zawsze masz wspaniałe pióro. Piszesz tak lekko i świetnie dobierasz słowa. Zawsze jak czytam Twoje opowiadania, to mam wrażenie, że czytam książkę jakiejś znanej autorki. Po prostu genialnie. Powtarzam się, ale chciałabym pisać tak jak Ty.
    Zaczyna się ciekawie. I tyle mogę powiedzieć :P
    Piękna szata graficzna, od razu zwróciła moją uwagę :)
    Idę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słodzisz jak zwykle :* Nie przesadzaj, wcale taka dobra nie jestem. A szata właśnie w przygotowaniu, bo po pół roku trochę CSS'ów pozapominało xD
      Pozdrawiam, Odi.

      Usuń
  2. Hejo! :)
    Wpadłam przypadkiem, ale zainteresowałaś mnie, nawet bardzo. Opis jest ciekawy, a ten prolog świetnie napisany, zachęca żeby czytać dalej. Ciekawe, kim jest ten mężczyzna...
    Jak tylko znajdę więcej czasu, to tu wrócę ;)
    Jeśli chcesz, zapraszam tez do mnie, zostawiłam ci reklamę w spamie ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mi się udało. Mam nadzieję, że zabawisz tu dłużej xD Pozdrawiam, Odi.

      Usuń
  3. Hej, ale magiczny opis. Uwielbiam marzyć, a to pierwszy blog o takiej tematyce na jaki trafiam, ciesze się że tu wpadłam. Krótki ten prolog ale bardzo ładnie napisany, lekko się czyta, pęiknie dobrane słownictwo. Wszystko p prostu ideolo. Końcówka godna mistrzów :) Pozdrawiam i obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszę się, że ci się podoba :)
      Odi.

      Usuń
  4. Cześć :)
    Trafiłam na ten blog zupełnie przypadkiem, klikając na pierwszy lepszy blog w spisie katalogów. Bezcelowo, bo nawet za bardzo ochoty na czytanie nie miałam, zresztą zwykle blogów nie czytam... Jednak trafiłam na twój blog i przeczytałam notkę od ciebie pod najnowszym rozdziałem. W wielu momentach miałam wrażenie, jakbym czytała o sobie. Marzenia o niezwykłej przygodzie, która możliwa jest tylko w książkach? Codziennie. Świadomość, że raczej nie ma szans na coś takiego czasami sprawia, że czuję, jakby przez to mi czegoś brakowało. Ciągle sobie wyobrażam scenariusze, które nie mają szans spełnić się w przyszłości, ale cóż... Marzyć zawsze można.
    Jestem podobna do ciebie w kwestii rozmawiania z innymi. Zupełnie nieśmiała i niezręczna w towarzystwie, którego nie znam, ale za to rozgadana i nie przestająca się uśmiechać wśród dobrze znanych mi osób. Chciałabym być bardziej otwarta na ludzi i umieć nawiązywać kontakty. Mam nadzieję, że po wakacjach, w liceum, to się choć trochę zmieni. Może potrzebuję tego szoku i pobytu wśród zupełnie nowych ludzi, żeby zacząć się integrować? Ostatnie 12 lat (od przedszkola) spędziłam w tym samym miejscu, z tymi samymi ludźmi. Wśród osób, z którymi się przyjaźnię jest dobrze, ale jeżeli z kimś nie rozmawiałam podczas tego długiego okresu czasu to teraz także jest dość trudno zacząć znajomość. Szczególnie, jeśli ludzie znają cię taką, o jakiej słyszeli w rozmowach innych uczniów.
    Ale to pewnie nie jeden powód. Prawdzie nie zaprzeczę - jestem po prostu zbyt nieśmiała i kiedy mam rozmawiać z nieznajomymi to czuję się, jakbym potrafiła tylko zdawkowo odpowiedzieć na pytanie i to wszystko. Tylko, że w moim przypadku nie jest to kwestią życia w tak skomputeryzowanym świecie. Osobiście nie przepadam za długim spędzaniem czasu w Internecie i zwykle, kiedy jestem na komputerze to tylko, aby pisać, bo to moja pasja :)
    (Tu urywam, bo za długi tekst i nie chce się dodać, wiec muszę w dwóch komentarzach)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak ja, pomimo tych ciągłych marzeń o przygodzie, której tak mi brakuje i wrodzonej nieśmiałości, codziennie czuję się szczęśliwa i radosna. Zwykle uśmiech nie schodzi mi z ust, a energia rozsadza mnie od środka. Cieszę się życiem, a przynajmniej się staram. Większość ludzi nie zwraca uwagi podczas np. spacerów na otoczenie, ale ja zawsze dostrzegę coś, co przykuje moją uwagę i sprawi, że będę się w to wpatrywać z uśmiechem na ustach i myślą "To jest piękne".
      Co do życia w dawnych czasach... Wtedy na pewno było lepsze to, że ludzie spędzali ze sobą więcej czasu. Bawili się na dworze, byli na długich spacerach. Teraz większość siedzi przed komputerami i innymi technologiami. Niekiedy to jest przerażające, bo młodsze dzieci, które widzę w szkole, spędzają całe swoje przerwy na telefonach, nawet ze sobą nie gadając.
      Myślę także, że większość osób choć trochę boi się żyć. U każdego ten strach jest troszkę inny. U ciebie objawia się w sposób, iż boisz się porażki i opinii innych ludzi. Ja boję się, że jakiś błąd może mnie kosztować życie. Boję się ryzyka. Upadek z konia, myśl o pędzeniu 150 km/h autostradą w przyszłości, potrącenie przez nieuważnego kierowcę podczas przechodzenia przez pasy. To są moje obawy i chociaż staram się niektóre przezwyciężyć (jedne mniejsze, inne większe) to niekiedy nie da się ich wyplenić.
      Warto też zauważyć, że wszystko siedzi w głowie, w podświadomości. Tutaj znajduje się recepta na wiele spraw. Niekiedy wystarczy przekonać samą siebie. Jest to trudne, bo twoja podstępna podświadomość cały czas próbuje ci wmawiać różne niedobre rzeczy, ale jeśli ją pokonasz i wmówisz sobie to, co chcesz, osiągniesz sukces. Tak przynajmniej ja uważam i być może w tym tkwi mój sekret szczęścia. Codziennie myślę sobie, że mimo wszystko moje życie jest wspaniałe oraz jestem szczęśliwa i… Faktycznie tak się czuję.
      Ech, ale się rozpisałam. Mam nadzieję, że dałaś radę dotrwać do końca mojej wypowiedzi i nie zanudziłam cię ;)

      Co do twojej pracy, trudno cokolwiek powiedzieć tylko po prologu, ale możesz być pewna, że zabiorę się za pierwszy rozdział jak tylko będę miała czas! Tymczasem idę spać, bo powinnam już leżeć w łóżku, a nie klikać na klawiaturze.

      Pozdrawiam,
      Caroline :)

      Usuń
    2. Cieszę się, że postanowiłaś podzielić się swoimi przeżyciami (czy tylko mi się wydaje, że brzmi to jak na spotkaniu AA? xD) i absolutnie mnie nie zanudziłaś, każdy komentarz z waszymi przemyśleniami i doświadczeniami jest dla mnie bardzo cenny :)
      Widzę, że nie jestem osamotniona w swoim zachowaniu, co dziwne, bo zawsze wydawało mi się, że wszyscy wokół mnie są zawsze tacy pewni siebie i odważni. Może tutaj też się mylę - zbytnio idealizuję innych, pogrążając siebie jednocześnie. Może te pesymizm z mojej strony, ale powiem z własnego doświadczenia - przed pójściem do liceum też miałam takie myśli: że wszystko się zmieni, że nie będę już taką zahukaną dziewczyną, będę radosna i bardziej pewna siebie, że wreszcie mogę zacząć wszystko od nowa (tak samo jak ty, ja od 9 lat byłam w towarzystwie tych samych ludzi). Ale prawda okazała się taka, że nie zmieniło się nic, a jeżeli już, to na gorsze. Otaczali mnie ludzie tak utalentowani, kreatywni i pewni siebie, że zaczęłam się zastanawiać, "co ja tutaj robię?". Ja, która żadnych zdolności nie mam, bo ani nie śpiewam, ani nie tańczę, ani ze mnie jakaś wybitnie utalentowana aktorka, ani nie maluje, rysuje tylko najprostsze rzeczy (jak np. postacie z bajek), ani polityką i społeczeństwem się nie interesuje. Więc jak ja mam się dopasować do takiej klasy? Wszystko poskutkowało tym, że moje poczucie własnej wartości zaczęło lecieć na łeb na szyję - i spada nadal, choć może wolniej. Nie wiem, może po prostu nie wykorzystałam swojej szansy, zamiast zaryzykować - stchórzyłam. I tak dzieje się zawsze. Mam nadzieję, że w twoim przypadku będzie inaczej i, że wykorzystasz swoją szansę :)
      Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale zapomniałam. W razie czego, napisze pod spodem :)
      Pozdrawiam, Odi. :)

      Usuń